bujam się po mieście
uprzejmie prosząc przechodniów
o zajęcie miejsc z dala od strefy osobistej
ustawka pod wchodem słońca
jedziemy
i mijamy
kościoły lunaparki sklepy
kościoły parki kobiety
kościoły łąki rozjazdy
kościoły stacje zajazdy
i wielkoformatowe ubezpieczenia na życie
(jak raz skończymy w niebycie
nie ominie nas nic)
wraz z krajówką
obrazy w głowie rakiem w piersi
monolog z nieistniejącym przyjacielem
którym w tym wypadku
znowu pierwsza miłość
czy już wiesz że ja też lecz nie wierz że ja
wiesz żałuję że tych błędów
to jednak nie mogę
spróbować jeszcze raz zrobić
to by jakąś wartość miało
a tak jedziemy i rozmawiamy o niczym
ta wstawka w nawiasie zatrzymuje i nawet dobrze, że jest w nawiasie, prawda wprowadzona tylnym wejściem.
"wiesz żałuję że tych błędów
to jednak nie mogę
spróbować jeszcze raz zrobić
to by jakąś wartość miało" - bardzo. pojemny wiersz. dla mnie mimo liczny mnogiej bardzo samotnie w nim.