Kobiety wiejskie, jak wiadomo
z niewystającą znikąd słomą
przebiegle szybkie do ołtarza
i nie lubiące się powtarzać
w miłości. Pachną świeżym chlebem,
gdy rankiem stając pod tym niebem,
co częściej bure niż błękitne,
zmieniają chwilę w milion istnień.
Pamiętać jednak trzeba o tym,
by nie zarzekać się roboty
i często orać chciejne pole.
Na zewnątrz młócić i w stodole,
pieścić, podlewać, pielęgnować
bo jak rozboli babę głowa
od zaglądania co ma w sobie...
Nic. tylko z głodu padnie człowiek.
A koń? No cóż, to chyba jasne
Nauczy się miłości własnej
i na stojąco kiedyś zaśnie.
NIE-dorobione z poematu Baby Polskie
Grzesiek z nick-ąd
Grzesiek z nick-ąd
Wiersz
·
29 grudnia 2009
Oli miło mi