niedziennie

pies0618

w powietrzu wiruje czterdziestostopniowe pierze

dłoń zachłanna nieba cierpliwie cierpnie

przy szyi widoczne rozterki przygniecione poduszką

zmarszczki

bezdech krzyżuje się z oddechem szarpanym

na westchnienie

 

i jęczą i wyją powieki gdy noc

w nie odwieczny sen uderza

 

dopóki nie ucichnie nie zniknie

myśli wśród tortur i zmagań

bez osłon i ochron miażdżą się nawzajem

w zgrzytliwym młynie

 

tak we wszechbólu wszechżalu

każdy dzień we śnie kona

 

cień tylko obnażony

wierci się niespkojnie

wisząc na ścianie powoli umiera

pies0618
pies0618
Wiersz · 2 stycznia 2010
anonim
  • Dominika Ciechanowicz
    Czytam któryś raz z kolei i nie wiem dlaczego, ale ciężko mi się przez to brnie. Może za dużo tego wzdychania i jęczenia?
    "Cierpliwie cierpnie" - brzmi fajnie, można by pociągnąć, pobawić się w aliteracje, może efekt byłby ciekawszy.

    · Zgłoś · 14 lat