w powietrzu wiruje czterdziestostopniowe pierze
dłoń zachłanna nieba cierpliwie cierpnie
przy szyi widoczne rozterki przygniecione poduszką
zmarszczki
bezdech krzyżuje się z oddechem szarpanym
na westchnienie
i jęczą i wyją powieki gdy noc
w nie odwieczny sen uderza
dopóki nie ucichnie nie zniknie
myśli wśród tortur i zmagań
bez osłon i ochron miażdżą się nawzajem
w zgrzytliwym młynie
tak we wszechbólu wszechżalu
każdy dzień we śnie kona
cień tylko obnażony
wierci się niespkojnie
wisząc na ścianie powoli umiera
"Cierpliwie cierpnie" - brzmi fajnie, można by pociągnąć, pobawić się w aliteracje, może efekt byłby ciekawszy.