Quo vadis? W zmierzchu zaczął dojrzewać Kontur nocnych przywidzeń, Sczerniał cały pień drzewa, Ktoś miał przyjść, a nie idzie, Obce kształty, ulice, Obce twarze znajomych, Maszkaron zimnym licem Tępo we mnie wpatrzony. Ciało całe zszarzało, W siebie zgięte - boleśniej, Cienia brak - to niedbałość, Na cień może za wcześnie. Płynie czas, płyną myśli W szarość ciemną, w oddale, Gdzieś się jasny świat wyśnił, A ja dalej, wciąż dalej. Jak nurt rzeki co spiesznie Katarakty omija, W przywidzeniach, wśród pieśni Własny kokon rozwijam. Tynk obity na ścianach, Wyobraźnia w łańcuchach, Mogę nie dojść do rana Zagubiłem gdzieś ducha. |
Poryczałam się...
Tylko po co ta kreska?!