po prostu
kraść chłód kamieniom
nadawać liniom kształty
muzyce imiona
a kto wypije nasze wrzaski
kto ocali pomarszczone chwile
blizn nie mierzy się
sylabami
obłęd nie jest rangą
poematu
mówisz o wolności
wygrywanej na harfie
a nie wiesz że dłonie mogą
więzić Chrystusów i Beliali
że dziś składa ofiary
z ludzi na drewnianych
stołach
jesteśmy pisani krwawymi wersetami
My nie znający nieważkich słów
My grający w kości z losem
My dyktatorzy nagich piór
czym jesteśmy
skoro wciąż
żyjemy