- Markowi
Tak to jest że
trudno mówi się o krańcach
światów. Pomyśl o tafli wody. Odbicie
księżyca. Rozmyte m i m e s i s chęci
i skutków. Drugie dno. Stamtąd
już blisko. Gdybyś był
kamykiem puszczoną na wodę
kaczką głazem. Krótki plusk jak
szczęk żelaza w Cajamarce. Potem opadasz
w zwolnionym tempie. W końcu czas na ostatni
pocałunek uśmiech dla mamy zabawę
w Indian. Ostatnią pamiętam szczególnie
wyraźnie. Musiałem przelewać krew przez
palce naginać cięciwy i słuchać wrzasku
ciętego horyzontu. Pamiętam. Wiele razy
ożywałeś gdy trafiony strzałą
upadłeś. Teraz znaczysz wspomnienia
krwią a ja spisuję blizny jak historię
upadku Inków.
22.01.2009