często zbaczaliśmy ze ścieżek
mówił
że lepszy widok
bałem się horyzontów
tych poza datą i ostrzem wskazówki
przecież
przestrzeń jednych to
ucieczka drugich
uciekaliśmy przed bezkształtem
trochę przed mgłą
kazał oddychać płytko
udawać że nas nie ma
pochylać głowę
nie na błogosławieństwo
(jest zbyt teraźniejsze
wlecze za sobą
rzeczy przyszłe)
raczej jak z żalu
żeby brać wicher na litość
żeby milczał
taktownie
podobny dawnym mistrzom
przecież jest nas zbyt wielu
jak na wszystkie wiatry
schronienie nad przepaścią
oblężona twierdza
i jęki przez sen
Szemkel! Szemkel!