Ulica Wysoka

Jan Stanisław KICZOR

 


Jest miasto i jest taka ulica mojego dzieciństwa. Poświęcona nowoczesnym rozwiązaniom urbanistycznym, wyburzona (po wcześniejszym wykwaterowaniu ludzi), przebudowana tak, że nic nie przypomina tej, jaka była. Moje (może nie tylko) wspomnienia, nie chcą tego zaakceptować, choć rozum konieczność taką jest w stanie zrozumieć. Więc właściwie swoim
wspomnieniom, poświęcam wiersz. Wspomnieniom, nie świetności, a jej śmierci w poprzednim kształcie i kolorycie. Jednocześnie jest kontynuacją cyklu: "Ulice".


Ulica Wysoka.

Na ulicy Wysokiej
Nic już nie jest, jak było,
Czerń spogląda zza okien,
W murze obok jest wyłom.
Przerdzewiałe latarnie
Jak kikuty na wietrze,
Pomarszczone fasady,
Postarzała się przestrzeń.

Pokrzywione trzepaki,
Z bruku chwast jakiś rośnie,
Wszystko takie nijakie,
Milczy coraz donośniej.
Skarga w domach się tarza,
W połamanych tkwiąc krzesłach,
Z wyprowadzką, w bagażach,
Dawna świetność odeszła.

Parki z całym oprzędem
Nić zerwały Wysokiej,
Ktoś zostawił uwiędłe
Pelargonie wśród okien.
Zrujnowane wspomnienie,
Niepotrzebny wstecz pościg,
Wszystko tylko jest cieniem
Wyobraźni, młodości.
Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 2 głosy
Jan Stanisław KICZOR
Jan Stanisław KICZOR
Wiersz · 30 stycznia 2010
anonim