moja wiara i niedawne pragnienia
roztrzaskane o skorodowaną ścianę iluzji
powoli wypełniają myśli psychotropami
węsząc wśród zgliszczy szukam zamiennika
jak w amoku chwytam oberwanego derwisza
który i tak w końcu wyłupie mi oczy
/przecież nie chciałam widzieć swego cierpienia/
z lubieżnym zachwytem kładę dłoń
na wyrwanym przez niego sercu
i jednym smagnięciem uciszam skowyt sumienia
z myśliwego staję się zwierzyną
i obumieram w ramionach nowego kochanka
Czasem wystarczy czytać.....
Pozdrawiam