Pewnej wiosny do swej teczki wcisnął Grzesio dwie bułeczki
rzadnej w papier nie zawinął bo mu nagle papier zginął.
Dzień był ciepły w teczce ciasno
wypłyneło z bułek masło.
I na książkach gęsty tłuszcz
zrobił tysiąc plam i już.
Gdy to ujrzał Grześ to zbladł:
<co ja teraz będę jadł?>
Rzekł mu Tomek:
<to jest jasne! książki Grzesiu! książki z masłem!> :):):)