Pijaństwo

pabl0iD

 

I.

człowiek z człowiekiem szklankami się styka,

to historia nie tylko dla młodych

co jeden chrząknie, to drugi znów łyka,

pełno tu ludzi dobrych i szczodrych

skrzywione twarze, czuć krew pulsującą

plamy na stole coraz to większe,

przynosi nam pani tą ciecz tak kojącą

za oknem kołyszą się trawy na wietrze


II.

teraz to widzę dobrze - ta izba faluje

nie płynę bynajmniej statkiem

jeden drugiego łapie za szyję - morduje

a ja przechylam kieliszek ukradkiem

ktoś znowu upadł, tenorem ktoś ryczy

płyną podłogą wszystkie nasze żale

każdy myśli że jego się nie tyczy

i pije i pije i pije dalej!

nie wiem co robię i dlaczego pod stołem,

gorycz porażki, upadam trupem

ktoś podtrzymuje ciało, czuję się wołem

czy da się uratować tą pijaną grupę?


III.

O Dionizosie! Twe drogi każdego pozbawią rozumu,

przecież człowiek normalny nie chodzi okrakiem

ja chcę wyjść, położyć się a oni dolewają rumu

cofam się idę i jestem rakiem

Na Olimpu szczycie poległem żołnierze

Życie to nie bajka widzę tylko czerń,

Straszna choroba od środka mnie bierze,

Czuję jak wbija się w czoło cierń


IV.

Pobudka, czas wstawać, godzina dwunasta

Znalazłem się w domu z magii pomocą

Piekielne uczucie w trzewiach narasta

Dwie szklanki wody mnie rozochocą

Wczoraj zdobyłem Rzym i Ateny

Dzisiaj połykam gorzki Panadol

To jest koniec, brak twórczej weny

Powspominamy nazajutrz rano


pabl0iD
pabl0iD
Wiersz · 5 marca 2010
anonim