I
O panie, panie boże Saboath, daj
zaręczyny jak za starych dobrych czasów.
Mężczyźni zrobili wszystko w dziedzinie erotyzmu,
to się nazywa wyciąganie żołądzi rękoma -
tak być powinno, tak córce przystoi.
Nigdy nie słyszałeś o kompleksie Edypa?
II
Przyszłość będzie najlepszym usprawiedliwieniem przeszłości; omen
nie uchroni nas od gorszącego widowiska.
W zamian za symbol tych pokoleń
cały nasz gmach należy do Pana -
w każdym razie odkąd tutaj mieszkamy
(pomyśleć, że jest z nas najmłodszy).
III
Jesień jest najbardziej pogańską porą roku:
"Pan nie wysłał koni do stajni!
Boję się, że żona będzie niespokojna."
"Bynajmniej! Chcę prosić pana o erekcję -
słyszałem jak śpisz pan z aniołami."
"Spotkajmy się jak światło dwóch galaktyk."
IV
Byłem do komunii, kiedy ksiądz dał
mi do papy swój mistyczny opłatek.
Jakaż to radość dla naszych maleństw!
Pozostałem na klęczkach - bowiem świt nastawał -
nim zdołał wyjąć szpadę, poległ przeszyty.
Wtedyż mógł naszych rozkoszy dzieciństwo splamić.
V
Nie mogłem nic zaproponować poza grzybobraniem:
sprawa uczucia jest ostatnią osobistą świata.
Pacholę rozpogodziłoby się może, gdyby mogło,
kobiety znów zadrżałyby na całym ciele.
"I dalej chcesz zostać apostołem, ty diable?
To nie jest żadna słuszna przesłanka."
VI
Metaszatan zaplątał się we własne sidła:
zrezygnował ze swoich zachcianek, kontrolował odruchy.
Dwuznaczne stosunki, chaos, rozprężenie podejrzanych osobników.
Może panu jest wszystko naprawdę jedno?
Pan Saboath miał mnie do pomocy
w raju, do niczego nie doszło.