kiedyś – ja to wiem - okaże się że czas stał jednak po mojej stronie
czekał uśmiechnięty dobrotliwie jak jakiś ogrodowy krasnal
zacierał ręce
gdy panicznie gromadząc dane brnęłam w głąb chaosu
wiecznie pośrodku kilku lektur wiecznie próbując z notatek
poskładać się w całość
ktoś mi kazał z marmuru sczytywać motta wielkich nie wiem po co
skoro absurd bycia nie upadł pod mistrzostwem składni
jak zamknąć w słowo te noce z brakiem w skroniach
bez snów o sławie blichtrze spokoju sumienia
witały mnie puste wersy poranków czerwonych jak rzeźnia
kiedyś wyjdzie na moje bo rudy pokład smutku
jak platforma po morzach poniesie tłumy w nicość
zgasną światła
u steru wariat z wieńcem suchych liści to nie może
skończyć się dobrze jeśli niepewnym jawi się
nawet grunt pod grób chłód kostek lodu
w ustach ból głowy na kacu
wtedy wypłynę
zahaczając słowami o krzyk jak niewiele to zmieni
gorzka sława i poklask niech się publiczność zabawi
zatarta granica między mną a próżnią może okazać się
jakimś rodzajem cudu mogę trafić do gazet
to będzie wielki show ofelia wierszem spłonie
gorzej teraz
powietrze rzeźbione bezruchem nie otwiera drzwi
które dawniej wyważałam kopem
wciąż błądzę hałdami wyszarpanej cudzym listom ziemi
we własnej głowie jak na wiecznym wygnaniu
jeśli sypiam to tylko wczepiona paznokciami w ścianę
nagle nie mam nic do stracenia może kilka nałogów słowa
co je i tak noszę w sobie zawsze znaczyły niewiele
nadgarstki wezbrały ciszą lirycznych samobójstw
bezdomność
jest stanem umysłu ćpunów proroków i dziwek znikło
dno za oknem jeszcze płyną jakieś twarze pytając
czy nic mi nie jest czy nadal wyszarpuję wnętrze wierszami
to nic – mówią - ten knebel na ustach nie boli
nie wiem, co z tą przerzutnią... u steru... to nie może/skończyć się
jedyna tak silna...
są niesamowite frazy -
brak w skroniach, poranki czerwone jak rzeźnia, zestawianie grunt pod grób chłód, cud z trafianiem do gazet,
( kopem... kopniakiem?:)
dla mnie - nieprzegadane. opowiedziane i wypowiedziane.
ps.
wciąż błądzę hałdami wyszarpanej cudzym listom ziemi
we własnej głowie jak na wiecznym wygnaniu
jeśli sypiam to tylko wczepiona paznokciami w ścianę ( ogromnie!)
( tu: wyszarpuję wnętrze wierszami - już bardzo emocjonalnie...)
+ tytuł
Kasiu: wielkie dzięki, przemyślę.
Krystek: się cieszę.