wieczór zimowy

Janusz Gryz

mroźne powietrze w szklanej klatce stoi

wądołem ulic przemykają ludzie

śnieg pod butami charcze trupio chory

bezkrwiste gwiazdy toną w jamach studzien

 

uśmiech odpłynął lśnią jeszcze żagielki

motyl śpi w niszy dębowego stołu

gdzie gwóźdź wygięty na wypadek wszelki

i pająk drzemie na pajęczym polu

 

skazańcy drzewa kajdankami dzwonią

kiosk pięść zacisnął skostniałą na kamień

ścian masy białe pękają i toną

i śnieg wyrasta w szary tynków szaniec

 

odpłynął oczu afrykański lazur

i biust odpłynął ostrokrzew forsycja

tam-tamy milczą bo dziki zwierz mrozu

zdusił i pożarł krwiste mięso życia 

Janusz Gryz
Janusz Gryz
Wiersz · 12 maja 2010
anonim
  • Marta
    przemawia do mnie..ta rytmiczno-ostra dziwna atmosfera ..i ten kiosk z zaciśnietą pięścią..bdb

    · Zgłoś · 14 lat
  • Figa
    dopiero co zeszłam ze słońca i nieziemsko mnie ochłodził, niemniej trafił i zapewne jeszcze tu wrócę.
    pozdrawiam.

    · Zgłoś · 14 lat
  • Figa
    zastanawia mnie tylko, dla czego nie mogę ocenić
    cóż, na ocenę więc musisz poczekać :)

    · Zgłoś · 14 lat