mroźne powietrze w szklanej klatce stoi
wądołem ulic przemykają ludzie
śnieg pod butami charcze trupio chory
bezkrwiste gwiazdy toną w jamach studzien
uśmiech odpłynął lśnią jeszcze żagielki
motyl śpi w niszy dębowego stołu
gdzie gwóźdź wygięty na wypadek wszelki
i pająk drzemie na pajęczym polu
skazańcy drzewa kajdankami dzwonią
kiosk pięść zacisnął skostniałą na kamień
ścian masy białe pękają i toną
i śnieg wyrasta w szary tynków szaniec
odpłynął oczu afrykański lazur
i biust odpłynął ostrokrzew forsycja
tam-tamy milczą bo dziki zwierz mrozu
zdusił i pożarł krwiste mięso życia
pozdrawiam.
cóż, na ocenę więc musisz poczekać :)