-

elffi

dnia siódmego stycznia, o godzinie piętnastej
świat ogarnął niesamowity bezruch
uliczny gwar zalała ekstatycznie piękna fala ciszy
a każdy smutny atom pławi sie w cudownym oczekiwaniu

ludzkie uszy zapominają czym jest dżwięk
i kurczą się w szaleńczej ucieczce przed nieprzydatnością

aż rodzi się pisk, a wraz z nim dziecko
w radosnym okrzyku zakrwawionych aniołów
czerwone krwinki wyginają się w szaleńczym tańcu
o życie, wszystkimi siłami gonią oddech
a dziecko patrzy, zdziwieniem ogarniając wszechświat

i rozkwitają ludzkie uszy upojone dźwiękiem

dnia siódmego stycznia unosi się w naszych duchach
-różowy cud życia-delikatnie rozpływa się w sercach

i tylko cichy śpiew aniołów unoszący się gdzieś ponad chmurami
przypomina nam o tym, że stąd i tak nikt nie wyjdzie żywy
elffi
elffi
Wiersz · 17 stycznia 2001
anonim