defenestracja rzygowin
niebieścieje wniebowstąpieniem
kiedy wchodzę
ja - mistrz - geniusz - pan
zagładę dam wam
przepowiadam co znam
kiedy wchodzę
wszystko płowieje na słońcu
koniecznością
potem pęka
po co piątym praniu
szybciej
kiedy wchodzę
łatwiej
pożerasz odwagę
żyjesz tu
od lat
ze świadomością
że kiedyś nie wejdę
pewnego razu się obudzisz
i zobaczysz że wychodzę
i zobaczysz trupa
i znowu przyjdzie ta
co kiedyś dobijała się po ciebie w szale
strachem
bo się bała
że nie wyjdziesz
a teraz znowu cię ma
na wieczność
tym razem
chodzić będziecie
niczym kochankowie
ramię w ramię
przez głuchy las
kiedy wchodzę
czas
przestaje grać
obśpiewa was
dziki wiatr
od którego nie macie
szans
"niebieścieje wniebowstąpieniem" - podejrzanie nie w Twoim stylu ten neologizm. Nie wiem, czy tu adekwatny. Raczej trochę nie w temat.
"ja - mistrz - geniusz - pan
zagładę dam wam
przepowiadam co znam" - tu zacząłeś rymować i to się nijak ma do wcześniejszych i późniejszych części tego tekstu.
I tak dalej. Jak dla mnie ten tekst jest po prostu nieprzemyślany.