Zapomniałeś mi panie powiedzieć dlaczego tak trudno odejść,
skąd brać siły jeśli nie z wiary. Wróciłam do siebie,
nic się nie zmieniło. Poszarpana pościel, wybite okno na południe.
Przez cały ten czas przechodziłam obok siebie, łukiem omijając
albumy ze zdjęciami. Wyblakłe półki książek zasnęły na wieki,
prezent od pana nie został tutaj ze mną. Jestem sama.
Mogłeś panie wysłać mi swój cień w kopercie. Dotykałabym
wyobraźnią, zatapiając i ulatniając głuche myśli. Tak- nadal nie wychodzę
bez lęku, walczę, co mi zostało. Mógł pan chociaż zabić, odciąć ręce
- nie składałabym dłoni do modlitwy- wydłubać oczy, wyciąć usta.
Zostawił mi pan rok niewyjaśnionych marzeń z którymi
musiałam walczyć. Vice versa, proszę pana, mrok przesunął mnie
w stronę wschodu słońca. Poranki witam chórem spojrzeń, świat
okazał się być piękniejszy niż pęk kurzu, zgrzyt zardzewiałych drzwi.
Znów wybrałam najpiękniejszą porę roku na list, kwitną bzy i kaliny,
ale pan już nigdy nie namaluje pejzażu mojego ogrodu.
PS. Nie wrócę do domu, wybrałam tułaczkę po świecie
fałszywym jak pańska wiara. Kiedyś się jeszcze spotkamy.
Ty lubisz wędrować, ja zbierać maki i nosić w sobie brzemię
naszej miłości na wieki, której nawet odpadający tynk
nie jest w stanie zapomnieć. Pan zapomniał.
Nasuwa mi się nawiązanie do utworu Agnieszki Osieckiej "Nie żałuję".
zakwitają czy kwitną? pierwszego nie znalazłam w słowniku http://www.sjp.pl/co/zakwitn%B1%E6 może w jakimś innym jest, skoro nie podkreśla.
więcej uwag, jak przestaną boleć mnie oczy :P
Kiedyś się jeszcze się spotkamy. a tu chyba bez jednego się
muszę poczytać jeszcze kilka razy