Marzence..., tej...
jeżeli kiedykolwiek
nie przyjdziesz
to zaleje nas
popiół Morza Czerwonego
które tak ufnie
rozstąpiło się
abyśmy mocą tajemnicy Sfinksa
uczynić mogli sobie posłuszną
płodność Nilu
a piramidy –
kamienne okręty wieczności
nie doczekawszy się swych komandorów
osiądą na mieliznach sumienia
niewoląc niepotrzebnego już Boga - Słońca
jak pisał wiesz kto:)
Sorry, zaznaczyłeś, że to dla Marzenki. Można sopojrzeć z nieco większą wyrozumiałością.