wystarczy wyjrzeć, horyzonty są tuż za parapetem,
zmieszane gołębiami. niebo choć naciągnięte
ledwo sięga drapaczy chmur i nigdzie
niżej; w kącie pokoju przesiewa mak
aktualny samson, któremu gładzę brodę
negocjując jakiś dzień, może dwa
dla warkocza. dla mnie
nieważne, on jako facet bardzo chce
wiedzieć na ile jest pierwszy, albo chociaż jeden
z ostatnich. niewiele pamiętam, chyba
żaden nie nosił brody - kłamię. co za znaczenie,
samson, rasputin, czy chrystus?
kosztuję ich od dziecka,
mają jeden wspólny element i każdy rozpływa się
przy podniebieniu.
- patrz na gołębie, słuchaj, jak gra dla nas frank.
jestem zmęczona, proszę przestań mnie brać
na poważnie.
sennik. wysokość chorobowa.
Joanna Krzepina
Joanna Krzepina
Wiersz
·
8 lipca 2010
Ten wiersz składa się z wielu "horyzontów", które warto dostrzec.