Z listów do Marka. Bękart.

Jacek

Odkąd odszedłeś, nie zmieniło się zbyt wiele. Może nieco 
rzadziej piszę, ale przecież to normalne. Tak mówili – 
po co mieliby kłamać. Trzeba wierzyć ludziom mimo tego, że 
Twoje słowa grzmią w świątyni. Chciałem o tym 
napisać, ale chude palce wciąż załamują się pod ciężarem 
słów. Powinienem być silny jak Ty – 

wiem. Każdego dnia słyszę jak poddani szepczą o 
nagim królu – drwinie bogów. Mimo to stawiam 
pomniki, by mnożyły ślepców – ci nie widzą przynajmniej długiego 
cienia, który snuje się za mną jak strach i nigdy mnie nie opuszcza. 
Nawet on, Marku, ma Twoje oczy.

Jacek
Jacek
Wiersz · 9 lipca 2010
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    zrezygnowałbym z ostatniego wersu.......................nie daje nic - za serce nie lapie, a sprawia się w moim odczuciu brakiem pomysłu na finał...

    · Zgłoś · 14 lat
  • Rita
    "strach ma wielkie oczy" - Marek też - tu interpretacja dowolna, dlaczego?Tak to czytam, więc dla mnie OK.

    · Zgłoś · 14 lat
  • Rita
    "chude palce wciąż załamuję się pod ciężarem słów" :))

    · Zgłoś · 14 lat
  • Jacek
    Ostatni wers zostaje/ Jest niezbędny w dookreśleniu sytuacji lirycznej, Jarku.

    niemniej dziękuję za opinie:)

    · Zgłoś · 14 lat
  • Figa
    List jak list, a ciebie stać na więcej.
    Mam ulubione fragmenty:
    "Trzeba wierzyć ludziom mimo tego, że
    Twoje słowa grzmią w świątyni. Chciałem o tym
    napisać, ale chude palce wciąż załamują się pod ciężarem
    słów."
    "Mimo to stawiam
    pomniki, by mnożyły ślepców – ci nie widzą przynajmniej długiego
    cienia, który snuje się za mną jak strach i nigdy mnie nie opuszcza. "

    reszta jest takim 'co u mnie nowego'.

    · Zgłoś · 14 lat
  • Jadwiga G.
    Ma momenty :)

    · Zgłoś · 14 lat
  • Marcin Sierszyński
    "Nowe szaty Cesarza" skojarzyły mi się przy czytaniu drugiej strofy. "Oszustem jest sen, cesarzem sam śniący, a tendencja moralizatorska zdradza mglistą znajomość tego, iż w utajonej treści snu pojawia się kwestia zakazanych pragnień, które padły ofiarą stłumienia." - pisał Erich Fromm w "Zapomnianym języku" (moje wydanie przeł. Katarzyna Płaza, Kraków 2009) interpretując sen jednego z pacjentów, nadmieniając o książce Andersena. Myślę, że i twój wiersz można podciągnąć w tą stronę. Figura Marka w tej interpretacji byłaby figurą dziecka.

    Odkąd owo dziecko - w czasach wiktoriańskich szczególnie niesłusznie uważane za symbol czystości, niewinności - "odchodzi", w domyśle: dorasta, traci pewne zdolności odczytywania świata, tłumione przez różne czynniki. Ponieważ dzieje się to w czasie, jest procesem, podmiot liryczny uważa, że "nie zmieniło się zbyt wiele". Nie zauważa zmian ufając jakimś postronnym osobom.

    Coraz rzadsze pisanie również jest oznaką dorastania: powszechna opinii iż wiersze pisze się w porywach młodzieńczej eksplozji uczuć. Coraz większe zwątpienie i utrata pewności popełnianych czynów, używanych słów i wyborów zapędza w coraz większy sceptycyzm blokujący działanie. Podmiot zaczyna tęsknić za tą silną osobą, jaką okazuje się dziecko - pewne swoich racji, egocentryczne i idealizujące.

    I teraz pojawia się nagi król. Symbol nie tylko zwykłego oszustwa, ale także sprawdzianu ślepego oddania: "(...) wyimaginowana tkanina ma być pewnego rodzaju sprawdzianem, ludzie boją się i zachowują tak, jakby nie widzieli nagości cesarza." (Fromm, ZJ, s. 62). To dlatego twój podmiot liryczny stawia pomniki, by mnożyć ślepców, ciągle sprawdzać ich lojalność. Lojalność wobec człowieka, który dorasta/dorósł? Czy może wobec dziecka, które znikło bezpowrotnie? Prawdopodobnie jednak czynów, dzięki którym obrósł w "długi cień" i boi się ich ujawnienia. Akt tłumienia irracjonalnych lub racjonalnych pragnień? To skłania do dłuższej refleksji.

    W kwestii formalnej: zmienić trzeba składnię, bo nie wiadomo, czy ostatnie zdanie odnosi się do płaszcza, czy do strachu. ;)

    · Zgłoś · 14 lat