Literatura

matryca (wiersz)

Joanna Krzepina

ciepłe, żółte światło kładzie się tłusto, blikiem.
jeden ruch, żeby krajobraz zebrać w plany,
odparować. później w oku zostaje sól, albo palec

boży. dzień przejmuje imię kobiety, jej okrągłe
myśli i pomieszczenia. zaglądanie. mężczyzna 
to kontury, głos, a w nim głęboki
cień.

każda niedziela koncentruje zmierzch 
w ruchomym punkcie, można łapać
i zdrapywać ze ścian

zajączki.
 


wyśmienity 4 głosy
2 osoby ma ten tekst w ulubionych
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Figa
Figa 21 lipca 2010, 22:35
Bez zastrzeżeń. Jest po prostu wydoskonalony w każdym możliwym calu.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 22 lipca 2010, 12:30
Nie wiem, czy dobrze rozumiem: kobieta - dzień, mężczyzna - cień? Coś się buntuje we mnie przeciw takim binarnym opozycjom, upraszczają nam świat za bardzo...
Za to gra światłem jest świetna!
przysłano: 11 lipca 2010 (historia)

Inne teksty autora

projekcja
Joanna Krzepina
Piromani
Joanna Krzepina
makieta
Joanna Krzepina
skład
Joanna Krzepina
Szczepienie
Joanna Krzepina
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca