Allenstein, der Bahnhof, den 21. / 22. Januar im Jahre des Herrn 1945

Voyteq Hieronymus de Borkovsky

 

                   

 

właśnie wychodzę z olsztyńskiego dworca -

cztery godziny po północy jest taka sama temperatura jak tamtego zarania

kiedy zaspane podwoje wyglądały najpewniej jak szron na wąsach ussuryjskich strzelców

a opancerzone parowozy ziewały niczym warsztat konającego Hefajstosa

 

Kavalier von Naguschevsky zapomina na ławce zamszowych rękawiczek i filcowego kapelusza

Oberbürgermeister Schiedat dopala cygaro za pięć reichsmarek
Herr Landrat
Benkmann zaczytuje się w wylęknionym rozkładzie jazdy

 

zaraz przyjdą obłąkani z Kortau -

przystanek zamarzniętej kawalkady okrywa szpitalnym szlafrokiem zamalowany semafor

spod którego bezwarunkowo szarpnął ostatni peron wschodniopruskich mgieł

by zagłuszając dworcowe megafony rozrzucić wokół biały cień odmarszu do Walhalli

na niezastąpionym miejscu ciągle chwytają oddech stalowe perły świętego meritum

z nietykalnym namaszczeniem wypieczone na twardo w chlebowym piecu Alfreda Kruppa

aby kategorycznie przeżyć aż po brzemię pożegnalnej śruby której zapomnieć nie sposób

 

mijam skrzyżowanie Schubert- i Trautzigerstraße -

śmierdzący niestrawionym spirytusem dżygit z krwawą dziurą na czole bożej łaski

ciska stężałym półgłosem Deutsch Soldat ist, was diese Mann szukając jak szerszeń swej spiżowej sotni

a lipowe gałęzie syte wyrwanych do korzeni gniazd nieswojo wytrząsają Mann Sibirien, Mann kaputt

 

gdzieś tam za plecami płonący Bahnhof elegijnie odjeżdża na dymiących pulmanach kruczej godziny

w stronę zastawnych bocznic potłuczonych czerepów zgniecionych kirysów i zbutwiałych fotografii

u progu eremu zarośniętego na ślepo nieczystym popiołem starego mistrza śmierci z Sanssouci



 

Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Wiersz · 12 lipca 2010
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    jeszcze jak pisałeś aneksiki.....................to powiedzmy, że dało się strawić

    teraz twoje prezentacje są denerwujące
    to jest jak czytanie rozprawy naukowej z milionami odnośników i odgwiazdkowań do różnych publikacji i autorów

    i żeby nie było - ze znajomością niemieckiego....................który u ciebie w takich motywach coraz bardziej zaczyna zastanawiać......................dlatego biorąc pod uwagę braki i fakt, że czytelnik nie jest zobowiązany tańczyć co chwilę w google.....................oceniłem właśnie tak

    · Zgłoś · 14 lat
  • Jadwiga G.
    "niczym warsztat konającego Hefajstosa" to porównanie mnie rozbawiło. Wydaje mi się nieco na wyrost, zbyt "homeryckie" :) Szczerze powiedziawszy uważam, że tych wtrąceń z języka obcego jest za dużo, generalnie lubię takie rzeczy, ale czy wiersz ma zmuszać czytelnika, żeby grzebał po słowniku?

    · Zgłoś · 14 lat
  • Ir
    Kavalier von Naguschevsky , Oberbürgermeister Schiedat, Herr Landrat Benkmann , Deutsch Soldat ist, was diese Mann , Mann Sibirien, Mann kaputt....i tak się zastanawiam, czy to jakaś mania prześladująca autora, że chce się zemścić na czytelniku. Zmęczyć może taki tekst nasycony po kipienie cierpliwości przy czytaniu. Poza tym, jak dla mnie zbyt ozdobnikowo :
    "kiedy zaspane podwoje wyglądały najpewniej jak szron na wąsach ussuryjskich strzelców
    a opancerzone parowozy ziewały niczym warsztat konającego Hefajstosa"

    czy

    "przystanek zamarzniętej kawalkady okrywa szpitalnym szlafrokiem zamalowany semafor
    spod którego bezwarunkowo szarpnął ostatni peron wschodniopruskich mgieł "...itd w barokowo-rokokowym stylu o rzeczach z natury surowych.
    To mój odbiór. Nie watpię, że będą tacy którzy wpadną w ekstazę.

    Serdecznie.................................

    "

    · Zgłoś · 14 lat
  • Voyteq Hieronymus de Borkovsky
    Witam...! Nikt nie jest sędzią we własnej sprawie i ja się nie będę też bronił, wykazywał, że...etc. Każdy ma prawo do oceny i ja tego prawa nikomu nie zabiorę, a wręcz ciesze się, że są tacy, którzy chcą... I o to chodzi... ten tekst w zamierzeniu swoim miał być i homerycki, i barokowo - ozdobnikowy, i nazikunst.... To tekst o moim mieście, Olsztynie, ale ono Olsztynem nie jest... Olsztyn - mentalny brud, smród, ubóstwo i syf... Mój Olsztyn to Allenstein, który przestał istniec w nocy z 21 na 22 Stycznia 1945, a później był krzyzowany w trzech falach pożarów, następbnie dobity tak zwana odbudową i przeddozynkowym szaleństwem... Tego miasta nie ma... jedna noc... Allenstein był wzięty bez większych walk... Tylko Hauptbahnhof był bohatersko broniony, bardzo bohatersko, przed sowiecką zarazą... 600 lat historii poszło z dymem... Więc może stąd ten patos...Bo jak hołd i żal bez patosu... Być może można... swoją droga, germanizmy, one są tutaj mi potrzebne, no bo jak np.przetłumaczyć słowo"Oberbürgermeister"?nad... burmistrz?Byłby dziwoląg semantyczny...Albo słowo "Kavalier"?To tytuł szlachecki, na gruncie polskim nie mający odpowiednika./......
    Serdecznie....

    · Zgłoś · 14 lat