czasami przyjemnie jest być brudną
tworzyć dla nas dom z chaosu i pustki
skały morza łąki chmury a dnia siódmego
odpoczywać
na swoje niepodobieństwo wskrzeszam kobietę
ma być gładka i zawsze w pełnej gotowości
umieć zrobić pomidorówkę dokładnie jak babcia
każda z nas powinna wyjść za męża z instrukcją obsługi
skonsumować najlepiej na surowo i po cichu
żeby sąsiedzi nie słyszeli
póki co chyba jestem jeszcze człowiekiem
a w twoim łóżku uśmiechem i skórą
zakazanym owocem bo przecież byłam za młoda
ale nadal mam obie dłonie i nogami mogę cię
oplatać w pasie albo trzymać za szyję
jeśli tylko przyjdzie mi na to ochota
po wszystkim wysyłam na śmierć młodych blondynów
dokładnie takich jak ty
myśleli że to ich ulubiona zabawa z wczesnego dzieciństwa
kiedy szkoleni na oślepionych humanitaryzmem morderców
podążali za mądrością Fox Kids i Action Menów a teraz
niech zginą w imię boga
Przede wszystkim łączysz ideę Boga osobowego z ludzkimi popędami (coś na kształt mitologii); oraz dajesz wyraz - pośrednio - cyklicznemu powtarzaniu się historii (może wszystkich tytułowych "Wszech"?), trochę jakby "wieczny powrót do tego samego" Nietzschego (pojmowany oczywiście jako powrót do tych samych motywów, reguł itd.) i platoński upływ czasu.
Podmiot liryczny - jest aseksualny w swojej istocie, więc puszczę mimo uszu powyższe feministyczne komentarze. :P - uważa, że dobrze jest być "brudnym", a więc czymś skażonym, a zarazem tworzyć dom z "chaosu i pustki". Ciekawe, chce go tworzyć z przeciwstawnych, a na początku nawet wykluczających się substancji. Ale skoro chce przypisać sobie boskie moce, może zapełnić ten dom różnymi pierwiastkami; i tak właśnie powinien wyglądać dom - w domyśle "rodzina". Dwa odmienne istnienia: łąka-niebo, mężczyzna-kobieta. Raczej nie odwrotnie, to patriarchalny styl myślenia jest pragmatyczny, przyziemny; płci pięknej zaś przypisuje się odwrotną tendencję (za: J.J. Bachofen, Matriarchat. Studium na temat ginajkokracji świata starożytnego podług natury religijnej i prawnej).
I te dwa pierwiastki przeplatają się ze sobą aż do końca wiersza. zahaczając o żądania na temat partnerów i erotyzm. Dopiero ostatnia strofa sprawia trudność w interpretacji, ale w kontekście nadmienionych przeze mnie na początku idei cykliczności czasu wiele się wyjaśnia: matriarchat przegrywa z patriarchatem, młodzi blondyni (czystej krwi?) - jawny sygnał o umieszczeniu w czasie - wyszkoleni na humanitarnych morderców (magnifiquement!) wyszkoleni przez współczesną telewizję (zawiodłem się - stary, postmodernistyczny chwyt... na szczęście mający swoje uzasadnienie).
Tyle treści zawartych, tylko po to, żeby powiedzieć, że wciąż się powtarzamy? Sztuką jest zrobić to w tym stylu, naprawdę.
Żałuję tylko, że trochę wyśrubowałaś styl. Miałem nadzieję, że posuniesz się jeszcze bardziej w stronę nurtu ośmielonej wyobraźni. Będę uważnie obserwował, jakie robisz postępy. :)
czy -każda z nas powinna mieć instrukcję obsługi do niego(męża),
czy to on(oni) powinien(ni) mieć instrukcję obsługi do żon(y) ?
świetnie napisany wiersz S :)
pozdrawiam