w taki dzień jak ten
mdlejący od skwaru
duszny
stąpam po chłodnej podłodze mieszkania
naga
uwiera mnie bielizna
jak niewypowiedziane myśli
zrzucić je z siebie czym prędzej
wygięta w łuk
staję się cała pragnieniem
dotknij mnie swoją poezją
czytaj tajemnice
opuszkami palców
wnikliwie
jak niewidomy braile'm
wsłuchaj się w drżenie mego ciała
poczuj smak namiętności
tytuł to pleonazm - wiadomo, że lato to synonim skwaru (gorąca, żaru). później wcale nie lepiej...
skwar, duszno - tautologia
naga, ale w bieliźnie - brak logiki
potem takie sobie paplanie i w końcu oczywiste zakończenie... no niestety...
próbuj dalej.
PS. nie jestem złośliwa. kiedy jest co chwalić - robię to...