moja świadomość pełza w przestrzeni
paruje i skrapla się w wieczne teraz
zalana chorą bezsilnością
rozcieńczam lęk w oddechu syna nocy
głaszczę zwęglone skrzydła boga snu
i podtrzymuję nogi umarłego ja
zaciskam obręcz na gardło myśli
puszczonych w samopas
gdy boli myślenie błędny ognik
zapyla kwiaty modlitewne
w naroślach mózgu
pod baldachimem wiary
moja wola sięgnie po liberum veto
pełza w przestrzeni (...)
i skrapla się
w wieczne teraz"
myślę, że ten "niebyt"........................to tak trochę od czapy - teraz nawet się intonuje z tytułem
dziekujęi pozdrawiam
pozdrawiam