Nie spodziewam się niczego po drzwiach może tylko wieloliczny piasek
przestanie sypać się na stronę, może rację miał buc Seneka i inni uczniowie
Chryzypa, oto drzwi które zawsze są otwarte jak otwarty dziób wypowiadający
papuzie przyzwyczajenie gdzieś w klatce samych zależności od
a do z. Uparcie nic nie znaczący Adasio pod drzewem natarczywego sensu. Jakaś
zakonnica śpiewająca w telewizji, której słów nikt dotychczas nie zmierzył.
Życie jest zawsze czyjąś śmiercią , wypiekiem, zwierzęciem, twarzą, forma
wyłania się z chaosu i szepcze "dzień dobry łakocie" - dobro to ptak,
niedźwiedź, wąż w zależności od nastroju dobrze wyraża się o przodkach. - Co oni
mają z tą śmiercią? Taki popęd, który powoduje zerwanie zasłony.
Zbliżenie: pleśń. Mgławica dłużyzn. Okamgnienie wychodzi za miąższ
tej zagadki, pół na pół arbuza. Pech to dzieło pestek. Reszta przypadkiem
odprawia swoje futra - z fiuta garścią wytrzepana (wytrze pana?),
albo wyczerpanie ekstra orgazmu - organizm, zrozumiałe, mały
procent oddaje się potrzebującym.
MUCHOŁAPKA
Rafał Kwiatkowski
Rafał Kwiatkowski
Wiersz
·
9 sierpnia 2010
"Co oni
mają z tą śmiercią? Taki popęd, który powoduje zerwanie zasłony."
"Okamgnienie wychodzi za miąższ
tej zagadki, pół na pół arbuza."
To są silne strony tego tekstu. wiersz jest jednak nierówny. Fragment z jawnym kontekstem filozoficznym jest dość oklepany, a ciągi enumeracyjne bywają zbyt nachalne przy drugim, trzecim czytaniu. Te elementy warto byłoby poprawić.
Muszę jednak przyznać, że dystychy okazały się strzałem w dziesiątkę.
Jury: Aleksandra Zbierska (przewodnicząca), Marcin Sierszyński, Paweł Kaczorowski (sekretarz).