posłuchaj mnie musisz mnie posłuchać uważaj skup się
żeby to co powiem nie było niebawem przetłumaczone z polskiego na twoje
moment jest niezbyt odpowiedni żeby o tym ale który właściwie jest dobry
i nie myśl ze ja teraz żeby cię dobić skopać leżącą zemścić się
ten wrzód trzeba było kiedyś przeciąć bo i tak balansujemy na granicy uogólnionej sepsy
mówiąc wprost lepiej wcześniej niż później czy jak tam lepiej teraz niż wcale
wierz mi ta decyzja nie była dla mnie ani łatwa ani przyjemna
i to nie tylko jeśli chodzi o twój stan teraz i w niedalekiej przyszłości
ale na pewno jest dogłębnie przemyślana wzdłuż i wszerz i jest moja tylko moja bez nikogo
zdziwisz się lecz Ona nie ma z tym nic wspólnego
nie powiem twoje podejrzenia były słuszne choć dowodów prócz domysłów nie miałaś
Ona naprawdę nic dla mnie nie znaczy ni teraz ni przedtem
nie sądzisz chyba że mógłbym z nią na poważnie
po pierwsze jest drugi raz mężatką po drugie to oprócz wielkich cycków to nie ma nic
a po trzecie kto poważnie traktuje laskę która na pierwszej kawie pakuje ci łapę do spodni
tak być może to zwykły cynizm ale cóż świat jako całość jest cyniczny
niewykluczone iż powstał z lodu mówiłem ci kiedyś o teorii Hannsa Hörbigera
albowiem lód to przecież ból i to najgorszy bo bezbolesny a myśmy właśnie z bólu
a ty zawsze mówiłaś że to wszystko jest bardzo poetyckie więc niewątpliwie z bólu
jak poezja co jest bólem samym w sobie i tylko bólem
od pierwszego otwarcia ust aż do zamknięcia ostatniej książki
od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego jajka w lodówce
od pierwszych jabłek zielonych papierówek do pożegnalnego łyku soku z kiszonej kapusty
zastanów się przez chwilę może jednak warto rozedrzeć skąpy przyodziewek otulić ten głaz
przenieść punkt ciężkości zaśpiewać intymną surę na część stoickiego El Dorado
b e z z n i e w o l e n i a siedząc nad partią warcabów przy zagiętym podziale posłannictwa
kiedy kilkanaście niecelowych godzin zostaje przenoszonych w kolejny wieczór -
w refrenie znoszonego Fausta piecza nad siostrzanym uniesieniem wiedzie na nieżyjące pokuszenie
jak prywatną kataraktę ociemniałych tylko na chwilę krzeseł zgaszonego światła
"albowiem lód to przecież ból i to najgorszy bo bezbolesny a myśmy właśnie z bólu
a ty zawsze mówiłaś że to wszystko jest bardzo poetyckie więc niewątpliwie z bólu
jak poezja co jest bólem samym w sobie i tylko bólem
od pierwszego otwarcia ust aż do zamknięcia ostatniej książki
od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego jajka w lodówce
od pierwszych jabłek zielonych papierówek do pożegnalnego łyku soku z kiszonej kapusty
zastanów się przez chwilę może jednak warto rozedrzeć skąpy przyodziewek otulić ten głaz"
Pozwolisz, że to zostanie we mnie na mój własny myślowy/myśleniowy użytek ok?
"Ona naprawdę nic dla mnie nie znaczy ni teraz ni przedtem" banał
"po drugie to oprócz wielkich cycków to nie ma nic
a po trzecie kto poważnie traktuje laskę która na pierwszej kawie pakuje ci łapę do spodni" Skąd nagle taki przeskok w te rejony języka. Tekst traci przez to słownictwo. Nie wystarczy sobie rzucić kilku prozaizmów, kolokwializmów, wulgaryzmów, czy innego świństwa, żeby tekst nabrał rumieńców- to najprostsza i najmniej skuteczna droga.
"niewykluczone iż" znów język nierówny. "Iż" to, de facto, forma archaiczna.
"od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego jajka w lodówce" obrazowanie troszkę mało estetyczne.
Po tak długim tekście oczekiwałem mocnego uderzenia, a tu niezbyt porażająco.
Tekst jest niezwykle przegadany. Ja wiem, proza poetycka niby, ale to brzmi jak fragment prozy "po prostu" i to prozy nie najwyższych lotów. Jesteś pewien, że ma to być traktowane jako wiersz? W moim odczuciu za słabo.
mam mieszane uczucia.