*** (na skropionym mleczem koszu olszyn) (wiersz)
eolic
na skropionym mleczem koszu olszyn
prześcieradło mgieł rozczapierzyły gięte łańcuchy kuropatw
buchnęły znienacka roztrzaskując pleśń porannej ciszy
rozpaliły powietrze całą salwą skrzydlatych trzasków
a wszystko to tuż nad granicą bagiennej zieloności
już zaznaczyłem palcem ich lot
ścieląc go najdalszymi przyczółkami zmysłu widzenia
a one uniosły się tylko na moment
by na nowo wniknąć w parującą darń trzęsawisk
i zgasły przedwcześnie uderzone werble poranka
których dźwięk doszedł mnie na pagórku trzecią falą
echo jak listonosz dostarczyło mi fałszywy list
prześcieradło mgieł rozczapierzyły gięte łańcuchy kuropatw
buchnęły znienacka roztrzaskując pleśń porannej ciszy
rozpaliły powietrze całą salwą skrzydlatych trzasków
a wszystko to tuż nad granicą bagiennej zieloności
już zaznaczyłem palcem ich lot
ścieląc go najdalszymi przyczółkami zmysłu widzenia
a one uniosły się tylko na moment
by na nowo wniknąć w parującą darń trzęsawisk
i zgasły przedwcześnie uderzone werble poranka
których dźwięk doszedł mnie na pagórku trzecią falą
echo jak listonosz dostarczyło mi fałszywy list
słaby
2 głosy
przysłano:
21 stycznia 2001
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się