List do nikogo, czyli Akteon na kolanach.

Jacek

 

Wzdłuż naszego muru przechadza się dzielnie

Akteon. Czasami zaczepia ludzi. Pyta o sens zwycięstwa. Zdarza

się, że plują mu w  twarz krwią. Nikt nie rozumie, że cel tych

działań jest moralnie dobry, ale da się to wytłumaczyć prostym

równaniem.

 

To nie tak, że nasz bohater prosi się o śmierć – ostatecznie nie jest

szaleńcem. Wie, że ktoś musi zacząć, więc w odpowiednim

momencie złamie bagnety wskazówek i zepchnie czas w otchłanie

epoletów.  Chwila zbliża się jak wiosna i czuje to w pulsujących

stygmatach. Przy naszym murze klęczy Akteon. Jego pierś

przeszywa ostrze sprawiedliwości. To mówię ja z okna ulicy Miodowej.

 

1.08.1944 

Jacek
Jacek
Wiersz · 18 sierpnia 2010
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Też miałam w jakimś swoim tekście bagnety wskazówek! :D
    Wrócę tu jeszcze. :)

    · Zgłoś · 14 lat
  • Jacek
    To efekt niezamierzony, Oli:D

    · Zgłoś · 14 lat
  • Justyna D. Barańska
    no mnie akurat te bagnety wskazówek i ostrze sprawiedliwości nieco podrażniło, bo jak na ciebie to słabo wplotłeś dopełniacze :> podoba mi się natomiast uświadomienie i poświęcenie.

    · Zgłoś · 14 lat
  • Aniołek
    A ten... nie pisze się przypadkiem 01.08.1944? :)

    · Zgłoś · 14 lat
  • Jacek
    Tak, pisze się, Aniołku:) Dziękuję Aniołku, za Twoją czujność, ale w tym przypadku pozostanie tak, jak było. Ten mój Akteon nie jest fikcyjnym tworem, ale faktycznym powstańcem. Jednym z pierwszych, który zginął, a w jego ostatnim liście widniała właśnie tak zapisana data.

    · Zgłoś · 14 lat