Gdzieś są domy na kurzych nogach.
Świtało. Nareszcie
wypadła, parująca, z otwartymi oczami.
Bies zza okiennicy i srogi Chrystus znad stołu
na moment pomieszali westchnienia. Ten drugi mrugnął
tak prawdziwie, że baba mało nie wypuściła stworzonka
i ducha. Zaraz jednak pogroziła pieścią żartownisiowi
i zawiązała pępowinę.
Brzozowa kołyska, czerwona wstążeczka. Las
zobaczył Antoszkę -
możliwe, że było odwrotnie. Pewne jest, las zyskał
wszystkie miesiące kobiety.
Teraz ona wykrada mu smaki, co najlepsze
suszy przy kominie. To, na myśli o mrozach,
a tamto na wschodni wiatr. Rzuca,
odczynia uroki. Raz na siedem lat
bywa dzień, w którym
Bies zza okiennicy i srogi Chrystus znad stołu
siedzą przed progiem, wzdychają.
Zaklaszczesz -
odwracają się pokazując wejście.
7 grudnia 2008
Szeptucha
Joanna Krzepina
Joanna Krzepina
Wiersz
·
24 sierpnia 2010
Niezwykłe dla mnie fragmenty:
"... Las
zobaczył Antoszkę -
możliwe, że było odwrotnie. Pewne jest, las zyskał
wszystkie miesiące kobiety.
Teraz ona wykrada mu smaki, co najlepsze
suszy przy kominie..."
"... Raz na siedem lat
bywa dzień, w którym
Bies zza okiennicy i srogi Chrystus znad stołu
siedzą przed progiem, wzdychają." - kwintesencja.
Pozdrawiam.
pozdrawiam
"Bies zza" Postaraj się unikać takich zestawień zgłoskowych. Mówię tu o sąsiedztwie "s" i "z". Obie spółgłoski są przedniojęzykowo- zębowe i obie są szczelinowe. W przypadku takiego występowania samogłosek nazywa się to hiatusem, ale tu mamy do czynienia z analogiczną sytuacją.
Poza tym, to świetny tekst. Nie będę komentował kursywy, bo i po co. Brawo, Cielę:)