weź miotłę w garść, Panie, machnij ze dwa razy,
niechże się wtoczę pod kredens lub szafę,
czeka już tam na mnie hamak pajęczyny,
a kiedy brat pająk skończy swoją szychtę,
będziemy się cieszyć jak łatwo odgadnąć
dokąd zmierzają kroki domowników:
stopy oddzielone od twarzy nie potrafią kłamać
zrozumiem, Panie, bez urazy twój sezonowy gniew,
odsuwanie mebli, dotyk mokrej szmaty,
nerwowy pośpiech przygotowań
do narodzin i zmartwychwstań,
ale proszę zlituj się, nie szczuj na mnie
zdalnie sterowanych odkurzaczy,
siostra mrówka bardzo się ich boi,
a ja do końca chciałbym wierzyć,
że przyszło mi żyć na ludzkiej planecie
obracam się w pyle, nie wymyślę prochu
w chwilach wolnych od przemijania
buduję zamki z kurzu
jestem śmieciem
ale w schemacie stworzenia
nie jestem sam
Ciekawy pomysł i wykonanie świeże.
"weź miotłę w garść, Panie, machnij ze dwa razy,
niechże się wtoczę pod kredens lub szafę,
czeka już tam na mnie hamak pajęczyny,"
Lekko płynie się przez tekst i z tekstem.
sprawny tekst. ja bym tylko interpunkcję wywaliła, ale pewnie czepiam się. :)
"a ja do końca chciałbym wierzyć,
że przyszło mi żyć na ludzkiej planecie
obracam się w pyle, nie wymyślę prochu" - to najbardziej.