Szczęśliwy posiadacz żółtych papierów
Tańczył balet nieopodal gazowej kuchenki
W domu u Mariolki, córki Hercegowiny
Owa córka popieprzyła wszystkie zawory
Nie troszczyła się o zawiły baletowy trans
Posiadacza żółtych papierów
Po prostu wyszła
A on
Zapomniał, nie wiedział, nie umiał
Nie zakręcił trzech kurków
I upadł
I leżał
I nie wstał
" I upadł
I leżał
I nie wstał"- sugeruje mi coś w rodzaju refrenu(???) powtórzenia.
Czasem trzeba krótko, ale tutaj pozostaję zawieszony. Nie wiem kilka analogicznych sytuacji. Jakby strofy i zamknięcie tą samą, lub podobną w brzmieniu końcówką (refrenem).
Może niekoniecznie rób z tego piosenkę, ale kurcze póki co to jakaś "migawka bez dopełnienia". A mimo ogrania tematu, fajny i wdzięczny punkt wyjścia zrobiłeś. Ale w tym kształcie nie jest to dla mnie gotowy utwór...
Co do baletu i wariactwa, polecam albo wyjazd do Supraśla, albo poszukiwanie spaktaklu Teatru Wierszalin "Bóg Niżyński" ( O tancerzu Wacławie Niżyńskim), parę lat temu znokautowało mnie prawie dosłownie. Czy go jeszcze grają nie wiem, ale wierz mi wyszedłem ze spektaklu i zachwycony i roztrzęsiony, a o to niełatwo,bo ... powiedzmy, że "zawsze szukam dziury w całym".
"Wariata i zakonnicy"Staśka Ignacego W., czy " Lotu nad kukułczym gniazdem" już pewnie nie muszę wspominać... ;-D Bo to znasz;-)
Idziesz w gaz;-) i gazujesz;-) kurde... nie...
wejście tytułem i potem taniec oki... (film/spektakl zaczyna się ciekawie
'Szczęśliwy posiadacz żółtych papierów
Tańczył balet nieopodal gazowej kuchenki"
i w sumie owo zakończenie, bez całego środka
"I upadł
I leżał
I nie wstał"
już mi prawie grają jak ciut-ciut do wiersza (naciągając, owe wspomniane fragmenty jako wiersz bym wziął)... Ale .... hmhmhmhmhmh
wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr(warczę bo się coś tu wykluwa)
no tak, w Locie nad kukułczym też zła kobieta była. jak zwykle wszystko to wina złych kobiet. ale w tym przypadku, gdyby się tak jej pozbyć tekst by wiele zyskał. bo przecież nie zagazowują się ludzie w takich samych celach co pił pijak z Małego Księcia. tylko już na amen, nie po werterowsku, skończyć ze sobą.
a swoją drogą papiery mogły zżółknąć od gazu? (mylę się? chemia to była moja pięta achillesowa, więc mogę się mylić) jakby to był taki akt ślubu ;D popieprzone zawory, to mogłaby być zdrada tej Mariolki. moc dokumentu traciłaby na przysięgach, więc jakoś by to trzeba było zakończyć.
Za Twój humor moja ocena:)
przepraszam, chyba nie taką miałam mieć wizję po przeczytaniu. też mną śmiech zawładnął.
coś tu Bartoszu za bardzo potocznym językiem poszedłeś chyba. zagubiła się gdzieś ta poezja w obrazie.