ciągle gotowe
z wyrokiem bezsenności
jak proca rozciągnięta do strzału
przez teutońskiego giermka
niczym krywe
ludowi w drzewa wrodzonemu
przedwieczne drogi
przepowiadający
tron Curche
rumak Skomanda na popasie
wynurzony wąż Midgardu
jeszcze spójrzmy
chmurom w oczy
i
zawołajmy –
nikt nie jedzie
Przypisy:
*) Stańczyki – wieś w północno – wschodniej części województwa warmińsko – mazurskiego, powiat Gołdap, gmina Dubienniki, na skraju Puszczy Rominckiej; w pobliżu, od lat 20. XX w.
do roku 1944 przebiegała linia kolejowa Gołdap – Żytkiejmy, zniszczona przez Sowietów
i później nie odbudowana; niedaleko Stańczyków znajdują się dwa mosty kamienne o wysokości ok. 30 metrów i długości 150 metrów, przypominające rzymskie akwedukty, będące częścią wspomnianej linii kolejowej; ruch pociągów odbywał się jedynie po moście północnym, most południowy nie był nigdy używany.
*) Stańczyki – wieś w północno – wschodniej części województwa warmińsko – mazurskiego. I umarłabym pod tym wierszem dla samego tematu. ale nie umarłam. wiesz dlaczego, Voytek? bo obcy klimat tu zastałam, odległy, zimny, nie mój. a ten właśnie klimat powinien czytelnik poczuć całym sobą. Klimat ten zamieniłeś, mam wrażenie, na rozprawę historyczną. i nawet mickiewiczowskie zawołanie z sonetów nie zdołało klimatu przywołać.
i ja Voytku(?) nie znalazłem smutku,tkliwości i czegoś co wzrusza w twoim pisaniu
jakieś takie bardzo reporterskie oko autora ...szkoda bo lubię tęskni ć...
a puszcze chociażby za: "jak proca rozciągnięta do strzału", bo bardzo dobra metafora. zamykam oczy i rzeczywiście widzę taki most.