jak posłańca wzywałam ciebie
bezdymnym ogniem
w siódmej godzinie dnia
czuwałam
nad zamysłami czynów
gdy nad moim gniewem
zaszło słońce skruchą
napełniłam swój kołczan
a dzisiaj proszę
panie szabatu
daj odpocząć
w niedzielę
na progu twojego domu
zaszło słońce skruchą
napełniłam swój kołczan"
Marto - wspinasz się w górę...:))
Pozdrawiam.
"panie szabatu
daj odpocząć"
- tylko ja nie bardzo wiem po czym ten odpoczynek, wiem tyle, że czytając ostatnią strofę powinnam poczuć chęć odpoczynku, w poprzednich strofach powinno zadziałać coś na zmęczenie. Ja nie poczułam zmęczenia, ani zapisem czuwania, ani zapisem napełniania kołczanu. A może to zmęczenie nastąpiło przed wszystkimi wersami? Jeśli tak to się poddaję w takim razie.
Tu niepotrzebna odwaga lecz wrażliwość ( nie zawsze trzeba analizować, jak napiszał Arek).
Serdecznie Cię pozdrawiam:))
Można odpoczywać w sabat lub w niedzielę , "na progu " ...tak .... . chrześcijaństwa,
które, ma przed sobą jeszcze bardzo, bardzo długą drogę.
Rito :)) mój duch dojrzewa.. dotykam bliskich mi tematów, ale dojrzałość pióra ? .. no wzruszyłam się
Arku :)) cieszę się z Twojej instynktownej, a dobrej decyzji i pozdrawiam
czyz każdy poeta nie czuje się duszpasterzem poniekąd?