na ciemnym tle rozbłyskują twarze
o rysach i oczach pełnych flamandzkiej pasji
umiłowania barw mrocznych
nasyconych winem sepią gorzką zielenią
białe kryzy splamione mają zbytnią dociekliwością
a wzrok umiarkowanie pusty chwilami przerażony
ciężko
Na skałę stołu spuszczają biedaka pokrojonego
jak wielkanocna szynka
podobno był złodziejem więc zdarli mu z ręki
skórę co jeszcze czuje chłód pomówień
A blady doktor wskazuje towarzyszom ściegna
popatrzcie tak wygląda ludzka istota od środka
nieboszczyk ma barwę bardzo błękitnej oliwki
poza tym wszędzie ciemność tylko ręka straszy
i śnieżne kryzy naznaczone zbytnią niewiarą
tak samo jak oni dzielni profesorowie
chcę rozgrzebać ten mięsny kształt ulepiony z drżenia
jak augur który odczytywał przyszłość z bydlęcej wątroby los ludzki pragnę ujrzeć w jelitach i ścięgnach
i poznać środek to co kiedyś żyło obciągnięte skórą
żeby wiedzieć na własne oczy się przekonać
co zostaje po śmierci z człowieka-zwycięzcy