spływasz kącikami moich ust
zaburzając kolor płaszcza
odkrywasz intencje
oczekiwanie
jak początek dorastania zbyt
daleki końcowi rekonstruowane
regresją wizji lokalnej
/nie uwolnię twojego lęku z uśmiechu
powstałej legendy nie zatrzymam/
zapomnienie
do wczoraj drgało we mnie
twoją biochemią lęk dniem
chwila dezorientacji
podstawnością zabijania wraca
przebudzenie
inaczej wyobrażałem sobie
jak smakujesz nieuchronność
losu oszukałem wyprzedzeniem
legenda obejmuje szyję