Widzisz, Marcinie, bo ja dochodzę długo
do niektórych spraw i to pokrętną drogą
usiłuję wdrapać się na grzbiet, choć to
tylko wierzchołek. Jest nie do zdobycia
dla mięczaka o twardej skorupie
i perspektywie unoszenia
z prądem. Nie ma żartów,
włosów, skóry i paznokci. Nic nie
odratuje
egoizmu tak jak wyjście z siebie
na miasto. Ciemną nocą
objawiam siebie po kawałku.
Nawet miedziane kable mogłyby nie wytrzymać
napięcia.