kiedy zeszła wreszcie z wozu
lekkość bytu poczuł rumak
schomąciła baba rozum
a ja tyle z nią
jak tuman
wreszcie ruszę na step szarżą
w tętentów stuk narowisty
(aż koledzy w stajni zarżą
OTO SZCZĘŚCIARZ
OCZYWISTY)
już mnie nie będzie stopować
(żadna) przed pędem galopem
OJ mądra jest przysłów mowa
wreszcie poczuję się
CHŁOPEM
ogierem ja jestem (rasowym).
BUCEFAŁ TO MÓJ PROTOPLASTA
a jednak MNIE pociągowym
zrobiła
MUŁEM
NIEWIASTA
ja zawsze ku przeszkodom
ruszałem przed siebie frontem
a ona
mą rączą młodość
splątała
uprzęży chomątem
orczykiem mój talent wyśmiała
wykpiła rumacze zalety
za nic atuty me miała
ZMUSIŁA DO ROLI
CHABETY
stworzony jestem do siodła
SŁUŻEWCA WINIENEM BYĆ KRÓLEM
a ona
męskość ubodła
moją
zupełnie
w ogóle
centaurem mogłem się stać
pegazem (w niebyty mknąć
ach
wzniosłe)
a ona (NAGŁA JĄ MAĆ)
kazała jucznym być
osłem
lekko koń ma kiedy babę
z wozu zepchnąć moi mili
bo ma ulgę czas na labę
i ze szczęścia się
ssssssssssssssssssss
sssssssssssssssssssssssssssssssssss
sssssssssssssss
skobyli
Iście narracyjna owa bajeczka. Lekkie zachwiania rytmu- to na minus. Wersyfikacyjnie troszkę przegiąłeś. Nie wiem, czy wszelkie wyróżniki, które stosujesz są w tym tekście w ogóle potrzebne. Odbierasz czytelnikowi sporą frajdę obcowania sam an sam z semantyką tekstu- szkoda. Poza tym wszystkim, myśl prowadzona jasno, humor przedni (choć to tragedia istna!) i leksyka wybornie dobrana. Nieźle. Ja na "tak".
a panu podmiotowi powiedziałabym tylko, że z ogiera kobieta nigdy nie zrobi konia pociągowego, chyba że to był udawany ogier. i tyle.