przyjaciółce pszczółek
mógłbym przyjść trzymając w ręku Ducha Genewy
Łzę Komsomołki – (wpraszanie się w sen bez kagańca) –
Agata nie ma w domu pająków – (drzazgi podnoszą się
pod serce) – teraz, gdy zamyka drzwi szuflady i okna –
gdy odwraca kalendarz – zamyka –
odpycha śnieg od ust piersi – mówiłem
o udach – (teraz mi się śni) – biała wstążka po horyzont
zderzenie zapięte na ostatni guzik
(wzruszenie słonia z kurzu)
na szczęście wróciłam, bo jest do czego wracać, chociażby tych nawiasów, choć właściwie to o puencie myślałam dziś w nocy.
Dziękuje ESTEL
Drugi dzieje się w wyłączeniu z białego zimowego dnia (dziwnie mi się czyta poranek, choć odwracanie kalendarza wskazuje na zmianę dnia; miesiąca?).
Jednak oba wiersze czytają się też razem. Ładnie ukryłeś wydarzenie pomiędzy ostatnimi wersami. Podoba się bardzo.