71 REDRUM. wypchane sowy

Artymowicz anDUCH

                                                                           Kot Schrödingera

 

 

 

 

 

siedzi i gada z widmem co mi tam

niech gada póki co

 

 

(niewiele światła

  śnieg jest tu głębszy

 

 

  może bardzo daleko chodzić

  po papierze

  z parasolem –

 

 

  pojawią się

  kropki

  zawsze w tym samym miejscu)

 

 

póki co gada z widmem (krew

czeka jak wypchane sowy) (teraz mam to

na taśmie

 

mogę krwawić tym w kółko)

 

 

(mam bilet na podróż

w dowolnie wybranym kierunku

 

uwaga ! warunkiem jest posiadanie

granicy narysowanej kredą) od stóp po głowę

 

 

każde zdanie oddycha

fragment

przedpokój wynurza się

przemienia się w długi korytarz

 

 

słowa

przemilczane

wymawia tak samo

 

 

(tych nie zapisał)

 

 

(odcinam gałąź

  to samo kolejno inni)

 

 

a ona siedzi i gada z widmem

rozmawia z nim przy ludziach,

nie zastanawiają się nad jego istnieniem

 

 

KREW CZEKA JAK WYPCHANE SOWY

 

 

kładziemy się na szynach

pociąg się nie spóźnił

spać nie można

 

 

ona mówi do widma

 

 

a ja jej odpowiadam – 

 

     

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 9 głosów
Artymowicz anDUCH
Artymowicz anDUCH
Wiersz · 25 listopada 2010
anonim
Wszystkie komentarze