Kot Schrödingera
siedzi i gada z widmem – co mi tam
niech gada – póki co
(niewiele światła
śnieg jest tu głębszy
może bardzo daleko chodzić
po papierze
z parasolem –
pojawią się
kropki
zawsze w tym samym miejscu)
póki co – gada z widmem – (krew
czeka jak wypchane sowy) (teraz mam to
na taśmie –
mogę krwawić tym w kółko)
(mam bilet na podróż
w dowolnie wybranym kierunku
uwaga ! warunkiem jest posiadanie
granicy narysowanej kredą) od stóp po głowę
każde zdanie oddycha
fragment
przedpokój wynurza się
przemienia się w długi korytarz
słowa
przemilczane
wymawia tak samo
(tych nie zapisał)
(odcinam gałąź
to samo kolejno inni)
a ona siedzi i gada z widmem –
rozmawia z nim przy ludziach,
nie zastanawiają się nad jego istnieniem
KREW CZEKA JAK WYPCHANE SOWY
kładziemy się na szynach
pociąg się nie spóźnił –
spać nie można
ona mówi do widma –
a ja jej odpowiadam –
pouczcie mnie za co te gwiazdki. powody w konkretach. (to nie jest pytanie złosliwie ironiczne)
I gratuluję umiejętności. Mistrzowskie użycie widma. Dużo emocji powoduje wiersz ten.