czy właśnie tak się tęskni?
ssąc palec z nadwrażliwości nie wiedząc gdzie i skąd
na ślepo i sztucznie krew karmić pulsem przerywanym
serce rozkrajać w kuchni co ranek
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
mdlącą czystą proteiną zastąpić glukozę
i nie wódź nas na pokuszenie
już tylko głową stężałą czuć insulinę
przyjaciół mieć kilku i psa na podwórku
ścięte gałęzie dwie puste garście
wzrok wbity w skubane drewno
kosmos na karku i jedyny racjonalny powód
spiesz się spiesz się spiesz się
jak mantrę
obsesją pielęgnować modlitwę
użyźniać tę ostatnią w domysły
wiarę
i nie stracić przekonania byle
że wszystko to płaczące Naprawdę