(wycinam
okno
sprawdzam pięć razy
przeszczepiający serce
z mojego sklepiku
papierniczego
w ogóle nie śpią
patrzą przez okno
zapisują swoje małe wrażenia)
dobrze, zachowaj formę, wiersz powinien coś we mnie zmienić,
a leży na prześcieradle, (śni dalej niż widzi)
szamota się w ciemnościach i rusza stopą
(kopie w snach dalej niż widzi)
wiersz powinien coś we mnie zmienić (oczy,
rzeczywiście stały dookoła w bezlitosnym świetle
za dużych gwiazd)
jeszcze tylko upadnę w tym mieście
jeśli gdzieś się pojawiam to znaczy
że już mnie tam nie ma
(moje serce wyrwane z kontekstu wszystkich uczuć)
(a ona kopie w snach)
zmuszony szukać odkopałem grób
biel bywa kojarzona z nieobecnością
nadpłynęły chmury ciężkie jak na szczudłach
zwiastujące deszcz
Cioran napisał, że święci żyją w płomieniach
wiersz musi coś we mnie zmienić,
rozczarowujące jest to
że poeta uwolniony z więzienia
niesie swoje własne wiersze
i prowadzą go dalej, sezon
nie sprzyja bezcelowym spacerom
mimo to ptaki są nad nimi
(wycinam
okno
wspaniała pogoda nadpłynęły chmury
przyczepimy mnóstwo pamiątkowych zdjęć
do grającej szafy)
morphine
the night
usta
w tamtym mieście
26 i 27 lis 2010