zacznijmy od początku, wróćmy do zlepienia świata,
Adama i Ewy kopulujących jak króliki. dzisiaj,
gdy rozwody są w czołówce, o miłości się już nie rozmawia.
oswoiłem cię i sprawiłem, że urodziłaś. wszystkie drogi
zawsze prowadziły w środek ciebie. półnadzy stworzyliśmy
dom tak kruchy jak wieża Eiffla, trochę jak Luwr bez wyjścia,
jak plac Pigalle i jego orgie.
femme sieviete belladonna spotykamy się kolejny raz między
Koryntią a Lakonią, gdzieś w Arkadii zasypanej ziołami.
postanowiłem, że umrzesz przed końcem,
kiedy teraz miejsce naszego urodzenia
leży słowa stąd.
"dzisiaj,/ gdy rozwody są na topie o miłości się już nie rozmawia // oswoiłem cię i sprawiłem, że urodziłaś." - przydałoby się popracować z interpunkcją. nie wiem też czy tego Adasia trzeba tak poufale Adasiem nazywać, niech się nie robią w wierszu pierdołki. dobrze te drogi do środka prowadzą.
za!
Tak opowiedziana, ma wiele znaczeń niż mogłoby się wydawać.
"oswoiłem cię i sprawiłem, że urodziłaś" - mnie się bardzo ten perwersyjny moment podoba.
Coś w stylu - byłaś mi wierna, teraz spłodzisz mi syna, co mnie jako mężczyznę wyniesie w hierarchii.
Do samego wiersz:
Uwielbiam Cię czytać. Kurczę, Ty masz dopiero 17 lat (o ile nie wpędzasz nas w maliny), a piszesz tak mądre teksty. To naprawdę imponujące. Właściwie odpowiada mi tu wszystko bo i stylistyka, i leksyka, i wersyfikacja, i polemika z tytułem już od pierwszego wersu. Twoje teksty są świeże, ale nie ulotne. Mówią zwięźle, jasno, przekrojowo i konkretnie. No i to czucie słowa, poza tym mamy chyba podobne zainteresowania twórcze;] U Ciebie też da się zauważyć wszelkie elementy metatekstowe. Lubię to.
hej, skłamałam, siedemnaście lat kończę dopiero w niedzielę.