BYŁO
podniecają mnie fizycznie wiersze Czycza – mój siniak
też nabrał koloru – pcha przed siebie krowy (słowa) –
teraz gdy słyszę (mogę ci to opowiedzieć) – maszynę
Singera za ścianą
ale może to być pukanie dziecka
coraz bardziej – CISZA i gwałtowne wybuchy tuż przed (błękitne ostrogi
które włożyłeś niezupełnie na tą okazję)
u ciszy zamawiam lampkę
zamawiam budzenie jutro na 22:31
światło
dlaczego go nie ma jest lód na dnie
obserwując klawisz
zabezpieczający przed przypadkowym skasowaniem świata
przed przypadkowym powstaniem świata
słyszałem – ale – jakby uderzenie dziecka o podłogę
– O krowy
ten który niesie lepkie światło tuż za rogiem przez krew
mówi
awangarda
nie istnieje
nieformalny język
nie istnieje
a dwa ptaki z ludzkimi głowami
włożyć w gips
chłopiec chodził tędy często
brat pokazał mu psa i siekierę
nie wiadomo kto kogo zjadł
zostałem rozwiązany
Lato, jakiego najstarsi nie pamiętają
a pamiętasz Zimę 85
a dwa ptaki z ludzkimi głowami
włożyć w gips
pokaleczyć gips
lekko się uśmiechając
umierać i odjeżdżać machając ręką z Łazika
podniecają mnie fizycznie wiersze Czycza – i cieszę się w perwersji
katastroficznej wizji gdy podajesz mi kieliszek wina
a mój siniak zarumienił się i
awangarda nie istnieje
teraz gdy do miasteczka przyjeżdża pamięć
na pamięć na skróty (płosząc nasze krowy)
i zaprasza nas raz jeszcze