wigilia wszystkich grzesznych.

Ce.


tak
twoim płochliwym sadom zgarbionych jabłoni
każdej iskierce między podczas i wewnątrz
tak morskim źrenicom - to ciężkie kraty
o które łomoczą żywioły

 

opowiadam sobie historie wolności
gdzie za wieczne zadanie wyznaczono nam
wynurzanie się z głębin bezruchu i bezwiary

 

desperacka obrona nabrzeży mojej skóry
na soczystej niebłogosławionej ziemi
nie zdzierasz mi jednym ruchem żadnej twarzy
nie przytrzymujesz za szyję - oddycham

 

mówiłam
że chcę cię całego zupełnie do końca
z bliznami po i miejscem na nowe
że oddam ci każde stracone utonięcie w sobie

 

mówiłam ucieknijmy w ciche wspólne noce
bo za wcześnie nas życie spotkało na drodze

Ce.
Ce.
Wiersz · 4 grudnia 2010
anonim
Wszystkie komentarze