siedzieliśmy na łące oczy to sen drogi
- samotny ból łasicy królowej anarchii
co czekając łapczywie zapuszczała rogi
a rozum podpowiadał że krew to ból magii
spomiędzy celownika tunelu do piekła
na ziemi poparzonej nieszczęściem niewinnych
klęczących zbyt pokornie z miłością do szkła
które ledwie odbija oprawców pustynnych
nomadów bliskiej wojny patrzącej z okna
my połączeni męką - kablem satelity
zakrywamy firanki pokoju osłona
gołębie co bez skrzydeł dziobią gabinety
nasz, wasz i ich
Skoro decydujesz się na rytmizację tekstu, to lepiej byłoby chyba włożyć w to więcej konsekwencji. Rytm jest chwiejny a przez to nieestetyczny.
Wywalić wykrzyknik z tytułu. Klimat wiersza to jeden wielki wykrzyknik. To absolutnie wystarczy.
Poza tym stały, wyrazisty klimat; nienaganna obrazowość tekstu; celne odniesienia.
Pomyśl nad tym wierszem, ja też muszę.
dobra biegunowość pomiędzy ludźmi z fotelów przyglądającymi się działaniom wojennym a ludźmi, którzy muszą w niej uczestniczyć. lepiej wierzyć, że to film.