Ofiara

Jacek

Chciałem napisać wiersz wolny od poezji. Muzykę
nazwać muzyką, ogień ogniem, słowo kwiatem
szklanym jak powietrze. Wtedy zstąpiła. Wyglądała

zwyczajnie – pusty szklany kielich i nie byłem już pewien.

 

W zasadzie nie wiadomo, kiedy zaczął się ten
czas. Może gdy Etruskowie wznosili ręce ku
niebu. A może nie. Może po prostu chcieli nucić pieśni
o wielkich wodzach – atletach z bliznami na wargach,
którzy utrzymywali, że prawda jest
prawdą a słońce Słońcem.

 

Teraz będziemy oczekiwać ode mnie wyjaśnień, bo taka
jest istota rzeczy. Czas to powiedzieć jasno: te słowa muszę
dźwigać sam. Ich powierzchnie tną przestrzenie jak
ptaki. Spraw bym był głuchy i ślepy, ale Boże,
nie każ mi pamiętać swoich przyszłych
wierszy.  

Jacek
Jacek
Wiersz · 13 grudnia 2010
anonim