filozof doskonały
jedząc zaczadzoną rybę
bezpruderyjnie rozrzucał ości
po bezbożnych zakamarkach
niepogrzebanej nekropolii
bogów i smoków
żeby to wszystko zrozumieć
te wszystkie epitafia macewy i urny
to dopiero trzeba mieć głowę
jak ryba
niemalże –
pomyślał
dziwiąc się przy tym
że tak szczerze
tak, tak.. ryba to niebezpieczne narzędzie. Witkacy trochę o tym przypomina w "Iwonie".