Kasandra stoi na wietrze. Jej ręce dotykają przestrzeni
jak rozłożysta wierzba. Dziewczyna pochyla głowę. Bierze
głęboki oddech
i nie może wyrzec słowa. Jej dłonie drżą pod naporem
powietrza, które niepostrzeżenie łamie palce. Jeden po
drugim. Prawda jest bolesna – myśli Kasandra –
i nie może wyrzec się słowa.
A ten zabieg z wyrzekaniem słowa i wyrzekaniem się słowa jest świetny.