ślimaki na biegunie

Kuba Nowakowski


usta stygły mi wolniej niż nuklearny kocioł
celowałem w ludzi chłodnymi słówkami
całowałem klamki ponurych gabinetów –
nic nie potrafiło zdusić na wpół otwartego ognia

 

i wtedy przybiegł obłąkany strażak
twój palec wycelowany w dal a na nim napis
wyjazd

 

bladość grzecznie jak pierwszokomunijna panna
przydreptała łepek skłoniła
i przyklękła pod nosem
chłodna tak jak sobie życzyłaś
drżąca jak nie życzyłabyś nikomu
 

Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski
Wiersz · 4 stycznia 2011
anonim